Strona:Do Nayjasnjeszego Pana Stanisława Augusta.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na ſwych barkach ponioſą pod cienie Wawrzynu,
Gdzie, ſłodko na wdzięczności oddychaiąc łonie,
Chlubne gałązki na Twe ſpadać będą ſkronie,
A prędki do nadgrody cnoty, kwiat Laurowy
Na Spolnikow Twych trudow wkładać będzieſz Głowy.
Czyni ſkutki pomyślność Oyczyzny zbawionyi,
Słychać tyſiączne pienia z muzyką Bellony:
Jey huk, pierwſze radości haſło, wſtrząſa mury,
Zniknie w ogniach okrytey nocą twarz natury.
KROLU! ſłyſzeć, dla Ciebie nie ieſt to nowina,
Ze Narod z unieſieniem Imie Twe wſpomina,
Y że odraſtaiących z świetnością ſłodyczy,
W nayodlegleyſze czasy koſztować CI życzy:
Lecz, kiedy mu czuć daią święte Seymu dziwy,
Ze będzie wolny, ſilny, rządny y ſzczęśliwy;
Nieſie CI nowe ſzluby.. Oto pragnie cudu:
Ażebyś, iako Oyciec y Opiekun ludu,
Coś bycie Iego Twemi wydzwignął Ramiony,
Podobnie, iak upłynny, mogł mieć wiek cofniony.