Strona:Dezydery Chłapowski - O rolnictwie.pdf/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

darz zasiał, nie rosną; naówczas wypada karmić woły na stajni. Jakoż wyrachować każdy może, że wół więcéj zje a nierównie mniéj zrobi niż koń.
Może niejeden gospodarz się zadziwi, żem wyrzekł, iż wół więcéj zje niż koń, ale tak jest istotnie. Przez całe late karmiąc woły i konie koniczyną i wyką koszoną, zobaczymy, że pierwsze przy równéj pracy, zużyją ich więcéj niż drugie. Przez zimę, gdyby konie nie tak jak woły lub mało co robiły, mniejszą ilość słomy i siana spotrzebowałyby, i plewy byłyby im pożywniejsze niż wołom.
Na wiosnę, kiedy się robota w roli rozpoczyna, odwołuję się do każdego doświadczonego gospodarza, a zapewnić mogę każdego właściciela, który wykonanie urzędnikom swoim powierza, że gdyby wół tylko tém był karmiony, co w rejestrach na niego podane, podupadłby po jednotygodniowéj pracy. Wołom pracującym urzędnicy, karbowi i parobcy na wyścigi do sieczki przymieszywają ziarna ze stodoły pod nazwiskiem plew, spachów i zgonin, czém wszystkiém i koń dokładnie by został wyżywiony, mógłby pracować i sił by nie utracił.
W wykształconém już rolnictwie role w do-