Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/370

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ona się wywodzi? A że chciał na całe życie do piersi przytulić takie złote stworzenie, to i co dziwnego? Ktoby niechciał? Biedne człeczysko, my mu ją zabrali. Ile mnie szczęścia, tyle jemu szkody.
Tak rozumowało anielskie serce Pani Starościny. Więc kilka razy do roku szły dla Pana Rajcy pyszne upominki, drogie futra, piękna broń myśliwska, domowe konfekty, przytém listy od Pani Hedwigi pełne wdzięcznych zapewnień, a przy każdym liście dopisek, w którym Pani Starościna zapraszała go do siebie, choćby na dni kilka, — «bo» — pisała — «żałosno mi będzie umiérać, bez obaczenia benefaktora mojéj córki.»
Ale z Panem Rajcą twarda była sprawa. Za dary, przysyłał niemniéj piękne dary; na listy odpisywał sztywno i lodowato; a na zaprosiny, odpowiadał zawsze jedno i toż samo:
— «Z moją Florą za dobrze mi doma, abych ja się miał z niego ruszać. To żona którą Pan Bóg stworzył richtig dla mnie, i głupim ja był, kiedym Panu Bogu kontrował.»



Nakoniec mieszkańcom Dobrowoli zrobiło się markotno, że Pan Schultz chce zawsze uchodzić za niezapłaconego wierzyciela, i zaczęli przemyśliwać, czémby go tu, prawdziwie wspaniałém obdarować?
Aż i wymyślili: nobilitację.
Chcieli go przypuścić do swego Nałęcza. (Z tą wszakże odmianą, że binda miała być nie