Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dużo wody w Warcie, a już śliczna Gdańszczanka stała się pieszczoszką całego Starościńskiego domu
Czy Pan Kaźmiérz miłował żonę, o to podobno i nie godzi się pytać. Skarb dle nas tém droższy, im więcéj kosztowało nas jego zdobycie.
Wprawdzie, taż sama gwałtowność, z jaką junak ukochał i zdobył panienkę, teraz na widnokrąg małżeński sprowadzała niekiedy krótkie burze. z mężem «impetykiem» życie różnie się toczy. Ale mądra żonka znalazła na to sposób. Ile razy Pan Małżonek zaczął fukać, zaraz cała drżąca przystawała w kąciku, i przysłaniając oczy wyszywaną chusteczką, (u któréj zawsze musiały być chwaściki,) utyskiwała ze łkaniem:
— O ja nieszczęśliwa! Ja dla niego znosiłam srogie więzienie i tortury, a teraz co mam za to, co?
Jak tylko Pan Kaźmiérz wspomniał na «srogie więzienie z torturami,» zaraz miękł i oprzytomniewał. Dla niepoznaki trochę jeszcze pohukał, ale po chwili zaczynał o czém inném kręty dyskurs, a po godzinie już przypadał do nóg Jadwichny, i jak na «złotym ganku,» całował jéj błękitny trzewiczek.



Cięższemi od tych zawieruszek, były chwile, kiedy surmy wojenne zagrały, i kiedy Pan Kaźmiérz — obecnie Pułkownik piechotny — razem z pancernym Panem Władysławem, wyruszał gdzieś daleko pod chorągiew. Natenczas, dla Starościny, dla Miecznika, i dla dwóch pań młodszych, nastawały śmiertelne miesiące trwóg, nie-