Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/322

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skich mężów. Ztąd wdzięczna Cypryda uśmiécha się do srogiego Marsa. Ztąd i dzisiejsza Oblubienica, którą by my dla jéj urody chętliwie zwali Pulcheryą, ale którą dla jéj chrześcyańskiej nabożności mianujemy Krystyną, ślubuje wiarę I Mci Panu Rotmistrzowi, na którego wojenne przewagi, mimo jego let wczesnych, nieraz my już z admiracyą patrzali. A ile takowe stadła są na rękę Niebu, to sama dziś Opatrzność pokazowa, kiedy jak ulał w dzień tego Hymenu przysyła wieść mirakulozną, i jawném to czyni, jako Pan Bóg, co zawdy lubi krzyże, tak singulare pokrzyżował destynacye tych dwóch sióstr i dwóch braci, że z onego krzyża wyszło im zbawienie. Tandem, święcim dubeltowy fest. Ciesz się więc dubeltowo, zacna Rodzicielko, jako my się cieszym, wołający: Niech żyją Państwo Młodzi!
— Niech żyją! Vivant! Vivant! — Odkrzyknięto zewsząd.
Kapelmistrz, znudzony długą bezczynnością, zerwał się wesoło, podniósł pałeczkę, i muzykanci urżnęli godową fanfarę.
Na to hasło tylko czekał, zdawna przyczajony puszkarz, i wnet pod oknami zaczęto bić z moździerzy.

Po zdrowiu Państwa Młodych, Pierwszy Drużba, wiodący réj między młodzieżą, krępy i czupurny Pan Dederko, wstał z podniesionym puharem:
— A teraz, — wykrzyknął — zdrowie drugiéj młodéj pary, zacnego JMci Pana Koryckiego,