Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chodziło, dla muzyki rozgłośnie odbijającej się o ściany.
Powoli, gdy pierwszy głód został zaspokojonym, wszystkie głowy zaczęły się zwracać ku szepcącym, a w końcu drugiego dania, jedna ze starszych niewiast, siedząca niedaleko Panny Młodéj, niemogła już wytrzymać, i zagadnęła:
— Mości Panie Korycki! Jeżeli w historyi Waszmościnéj niéma jakich srogich misteriów, i jeśli Pani Starościna da na to permissyę, może-by téż i my cóś posłyszeli? Radzi- by my wiedziéć, z jakowych to nieprzezpieczności Waszmość wywiodłeś tę panienkę, i jakowemi merytami wysłużyłeś sobie jéj przyjaźń?
Żądanie to zostało żywo poparte przez wszystkich obecnych, zwłaszcza przez kobiety, którym oczy aż świéciły się od ciekawości.
Pan Kaźmiérz zamienił ze Starościną kilka cichych słówek, poczém odpowiedział:
— Uczciwać to historya, niema czego się wstydać, jeno bym ja wolał aby ją kto jenszy recytował, bo to zawdy nieprzystojna, własnym akcyom świadczyć.
— Nie zważaj Waszmość, jeno powiedaj! — Okrzyknięto do koła. — Daléj! A nic nie łykaj, czyń narracyę ab ovo. Kiedy Pan Bóg cię tu przysłał akurat dziś, to widocznie chciał aby my wszyscy cię słyszeli.
Dano znak muzyce, która wnet przycichła, i Pan Kaźmiérz zaczął opowiadać swoje poznanie się z Panem Schultzem i Panną Hedwigą, i wszystkie przygody wynikłe z owéj znajomości. Z po-