Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/312

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A pamiętasz ty starą klucznicę Anusię?
— A jakoż? Tę z plastrem na oku?
— Tak, tak, właśnie! Ona wszystko wié!..... A tę historyę ze studnią, pamiętasz?
— Ach, ze studnią! Abo ja to raz powiedałam Pani Starościnie, jak to Kaziowi biczyk wpadł do wody.....
— A tak, tak, w sam raz biczyk.
— I kiedy chciał go złapać, przegibnął się przez cembrunek, i już leci w dół, ale to taki był mądry, że złapał się liny od wiadra, a jak my dzieci zaczęły krzyczéć, tak się ludzie zlecieli, i wyciągnęli go z wiadrem, aż Pan Ociec go po twarzy poklepał, i powiedział: «A toś mi zuch, niech cię Turek zjé».
— Boże miłosierny! — Krzyczał Pan Kaźmiérz, chwytając się za głowę. — Słyszycie Wacpaństwo? A toż powieda rzeczy takie, o jakich nikt na świecie niewié, jeno ja! To Krysia!.....
I znów oplatał ją uściskiem, aż twardym od gwałtowności. Po chwili puścił, i runął do nóg Starościny.
— Święta nasza Pani! Tyś nam ją zasalwowała! Niechże cię Bóg nagrodzi!
Starościna długo niemogła odpowiedziéć, bo ze szczęścia znów zanosiła się od płaczu. Nakoniec, kładąc rękę na głowie młodzieńca, rzekła:
— Już nagrodził mię, już nagrodził, przez ciebie mój złoty chłopcze! Wszakci tyś mi zasalwował Marysię?
I znów lała te słodkie łzy, w których zwolna tonęły wszystkie jéj dawne bóle. A i w błę-