Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cała że nigdy nie pójdę za lutra. Dosyćem ja się napatrzyła jaka to dezolacya, kiedy mąż innéj wiary, a żona innéj.
— Bardzo ja szczęśliw, że Wacpanna jesteś takowéj rezolucyi.
Hedwiga stanęła w płomieniach, i podnosząc nieśmiałe oczy, zapytała:
— A co to Waszą Miłość może obchodzić?
— A i bardzo. Jeśli ja Wacpannie mam być bratem, to nigdy nie dam assentymentu na takowy nieklejnotny maryasz.
Hedwiga spuściła oczy,
— Ach tak..... Prawda..... Waszmość masz być brat.....
Zamilkli przez chwilę.

Właśnie téż wracał Kornelius, niosący aż dwa powisma. Hedwiga zaraz mu jedno kazała odnosić na powrót, potém go słała do Miny, dla dowiedzenia się czy prędko będzie gotowa wieczerza, a nakoniec kazała mu szukać swojéj chustki, téj z niebieskiemi chwaścikami, którą zostawiła gdzieś, sama niewié w jakiéj komorze i na jakiém piętrze? Tym razem Kornelius siedział bardzo długo, dziesięć razy obiegł wszystkie piętra i obszukiwał wszystkie kąty, nakoniec wrócił bardzo zmartwiony, nie odnosząc chustki, a to dla wielce prostéj ale jemu nieznanéj przyczyny, że chustka ciągle spoczywała w Hedwigowéj kieszonce.