Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/079

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jezu kochany! Obłuda!

«Wspłynąwszy na wierzch wypręży się opak,
«I położy się nakształt okrętu wznak,
«Wnet miasto żagla nastoperczy wzgórę
«Posłuszną skórę.

«I płynie sobie by co statecznego,
«Jak Bosman gdy co prowadzi grzecznego.....»


— Sehr gutt. — Pochwalił Pan Rajca.
— Czekajże Wacpan..... Jak Bosman..... jak Bosman gdy co prowadzi grzecznego..... Jak to tam daléj? A! Już mam:

«A gdy się czego on Pompiliusz lęknie,
«Radzi o sobie bez mieszkania pięknie,
«Gdy zasie znowu słoną wodę pije,
«W morze się kryje.

«Tam na to patrząc, w głowie sobie kryślił
«Człowiek roztropny, i okręt wymyślił.
«Tak wzór rzemiosło z przyrodzenia brało,
«Gdy nastawało,

«Więc na ryby kształt wnet szkutę urobił,
«I udychtował i żelazem obił,
«Sztaba miasto łba, a rufa sprawiona,
«Miasto ogona.

«A miasto skrzeli dla pewniejszéj jazdy,
«Przy burtach obu rozsadził pojazdy,
«Ztądże do czółna, ztądże téż urosło
«Do łodzi wiosło.

«Tak nauczyła roztropna natura
«Urobić szkutę zmyślnego Mazura.....»