Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i budowle. Bo w każdym razie nie bardzo to przyjemna rzecz, i nie każdy przyjmuje to cierpliwie, gdy mu sąsiad jakby naumyślnie zastawia widok swemi budowlami. Ha! ha! Zamiast się cieszyć patrzycie na mnie takim złośliwym wzrokiem. Moutier jest wściekły że nie może utulić jeremiad Elfy, a Elfy znowu gniewa się na mnie że drwię sobie z jej westchnień i tęsknoty za temi pięknemi lasami, ogrodami i łąkami. Bywajcie zdrowi, rzekł śmiejąc, czas na mnie zająć się pracą.
Skoro generał odjechał Elfy odezwała się:
— Józefie, rzekła do Moutier, gdy tenże ze złością kręcił wąsy, Józefie, generał od kilku dni jest doprawdy nieznośny; byłabym bardzo kontenta jakby sobie nareszcie pojechał.
— Moja droga jest to dobry człowiek, tylko dziwak. Co począć? Taki już jego charakter. Należy pogodzić się z tem wszystkiem i znosić grymasy, pamiętając o dobrodziejstwach, jakiemi nas obsypał. Gdyby nie on, nie ośmieliłbym się nigdy prosić cię o rękę.
— Ależ ja z ochotą chciałam pójść za ciebie, odpowiedziała Elfy; co do tego byłam zupełnie zdecydowaną podczas twojej drugiej wizyty.
— Nie przeszkadza to jednak być grzecznym z generałem i pamiętając o jego szlachetnym sercu przebaczyć mu te drobne wady.