Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaufanie; nie podobno mu było zbadać przyczyny owego smutku. Nawet generał często go o to zapytywał, ale nie pomogła ani prośba ani groźba. Wypełniał on obowiązki swe z całą sumiennością i ścisłością nie dając generałowi najmniejszego powodu do nagany, zawsze gotów na każde skinienie, zawsze czynny i usłużny, prawie nadskakujący, generał też uważał go za perłę służących. Zresztą dla wszystkiego co nie należało do jego zajęć codziennych okazywał najmniejszą obojętność.
Ofiarowanych przez generała pieniędzy nie chciał wcale przyjąć a gdy ten nacierał coraz ostrzej na niego rzekł:
— Niech pan generał raczy zachować je dla mnie na przyszłość, gdyż obecnie wcale ich nie potrzebuję.
W dniu odjazdu oblicze generała zajaśniało radością, Moutier nie mógł się powstrzymać od rzewnego okazania ukontentowania, tylko Derigny jak zawsze był smutny i milczący.
Pożegnanie było bardzo uroczyste, bo też generał rzeczywiście sypał złoto pełną garścią.
Około dwustu osób odprowadzało go do dworca kolei, towarzyszyły mu też błogosławieństwa i życzenia aby znowu tutaj powrócił; nakoniec nastąpiły głośne krzyki i owacyje.
Ze w owej chwili generał nie zaniedbał porozdawać wielu osobom podarunki, nie potrzebujemy wcale wspominać.