Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i zaraz je zajął wraz ze swoim małym orszakiem. Kelner zapytał go, czy każe przenieść rzeczy i pakunki z dworca? Generał patrząc na niego ze zwykłym dobrotliwym uśmiechem, odpowiedział:
— Wszystkie pakunki mam ze sobą. Zapewne to cię dziwi.
— A ci panowie? zapytał znowu sługa.
— Ci panowie należą do mojego orszaku i również nie mają ze sobą żadnych rzeczy.
Kelner podejrzliwie spojrzał na starego pana i oddalił się w milczeniu. Generał przewidując to naprzód zatarł ręce z zadowoleniem. Rzeczywiście nie upłynęło kilka minut, pojawił się sam właściciel i dość lekceważącym ukłonem powitał generała.
— Łaskawy panie, rzekł, to mieszkanie wskazano panu fałszywie, gdyż rzeczywiście już jest wynajęte. Nie możesz więc pan w niem pozostać.
— Doprawdy a jednakże wcale go nie opuszczę, odparł generał. Nająłem je i rzecz skończona.
— Powtarzam panu po raz drugi, iż apartament ten jest już wynajęty.
— To poczekam aż przyjdzie ten, który go wynajął, ażebyśmy się ze sobą porozumieli. Tymczasem, skoro raz tu wszedłem, pozostanę.
— Mój panie, kto nie ma żadnych rzeczy, ten powinien z góry płacić.
Generał spojrzeniem porozumiał się z Mou-