Strona:Dary morskiego władcy.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   4   —

Parę nędznych krzaczków, zasadzonych ludzką ręką, dopełniały całego bogactwa tej ubogiej wysepki.
Tylko słońce promieńmi swemi ozłacało ten smutny kawałek ziemi, tylko gwiazdy drżące rzucały odblask srebrny, ozdabiając tę lepiankę nad morzem jakby wiszącą i ten lichy kawałek ziemi, jakby z morza wytrysły...
Kto zamieszkał tę wyspę? kogo życie tak dalece złamało niedolą, że lepszego skrawka ziemi dla siebie mieć nie mógł?
Na wyspie tej mieszkali staruszkowie i wierny ich pies, zwany bardzo niewłaściwie Księciem. Byłto stary, kudłaty, wychudły kundys z czarną najeżoną sierścią i zapadłemi bokami.
Kochał on swych panów ponad wszystko na świecie, wdzięczny za ość ryby rzuconą z łaski przy obiedzie i za kęs każdy, którym się dzielono.