Strona:Dary morskiego władcy.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   23   —

naokół pianą. — Czyliż nie otrzymałaś odemnie wszystkiego, o co prosiłaś?...
— Otrzymałam i serdecznie dziękuję... Przedewszystkiem krowy są wyśmienite, tyle nam dają mleka...
— A więc, gdzież jest obiecane złoto słoneczne i księżycowe srebro? Oszukałaś haniebnie!...
— Królu potężny! czyż nie świeciło na falach twoich słoneczne złoto w dzień, a w nocy księżycowe światło?...
— Ja cię nauczę kpić z króla. — wykrzyknął rozwścieczony pan morza. — Popamiętasz mnie na całe życie...
Wypowiedziawszy te słowa, król morza całą siłą swych fal uderzył w wiolonczelę, która pędem popłynęła wraz ze staruszką ku wyspie. Oszołomiona tem co się stało, zaledwie na brzeg wyjść zdołała i wokoło z podziwem patrzeć poczęła.
Cóż to? Na brzegu jak dawniej siedzi jej mąż siwiuteńki i nędznie odziany i na-