Strona:Dar tęczowy.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
DAR TĘCZOWY

Był piękny dzień letni. Niebo zalane było promieniami złocistego słońca, ptaki śpiewały, brzęczały komary, tańczyły koniki polne. Weselem i radością przepojona była cała przyroda i czuli się wszyscy szczęśliwi.
Ale naraz zerwał się wicher, zatrząsł drzewami, pochylił główki różnobarwnego kwiecia ku ziemi.
W chmury czarne wchłonęły gdzieś promienie złociste, ucichły ptaki, pokryły się w trawy komary, zabrzęczały w ucieczce koniki polne.
A z niebios cudnych przed chwilą, a teraz bezbrzeżnie smutnych, popłynęły łzy za minionem szczęściem...
Huknęły gromy, przelatywały po niebie błyskawice, szalała burza.