Strona:Dante studja nad Komedją Bozką (Kraszewski) 084.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

należy, jak ciała ziemskie wedle swéj ciężkości gatunkowéj, zajmują w naturze należne im stanowiska... toną lub spływają... upadają lub wznoszą się. Jak w Czyścu sama dusza poczuwa w sobie chwilę expijacij i wzlatuje do niebios siłą nabytą przez oczyszczenie i pokutę, tak w niebie, lekkość, czystość ducha sama podnosi go lub ściąga niżéj i zatrzymuje w téj sferze do któréj się ziemskim żywotem ukształcił... A jednak dusze te wszystkie są równie szczęśliwe i nie pragną nic więcéj, nie zazdroszczą drugim.
Te stanowiska względne dusz, możnaby porównać do miejsc, jakie zajmują ludzie patrzący na przedmiot oddalony. — Jeden potrzebuje zbliżyć się doń aby go lepiéj oglądać, drugi nań patrzeć musi z daleka bo bliżéj zostałby nim oślepiony.
Zaraz w początku ta myśl zasadnicza jasno się tłumaczy przez usta Picard’y.
Przebywszy niebo ogniste Dante, który nie poczuł, że opuścił już ziemię, wzlatuje w przestrzenie przeobrażony widzeniem słońca, światłości i melodij sfer.
Beatryx tłumaczy mu jego lot, a potém siłę samą która go ku Bóstwu unosi. Jak strzała puszczona z łuku poeta wzlatuje ze swą przewodniczką do pierwszéj sfery xiężyca.
Opis wnijścia w samo wnętrze Luny jest prześliczny:

Zdało się jakby obłok mnie okrywał
Jasny a gęsty i twardy a świetny,
Jako dijament w który słońce pada.
I przyjęła nas perła wiekuista
W siebie, tak jako wód przyjmuje łono
Promienie światła, nie rozproszonemi.

Pieśń ta poświęcona jest wykładowi Beatrysy tłumaczącéj poecie, naturę świateł nadziemskich, z powodu zapytania jego o plamy xiężycowe, które wedle podania (utrzymującego się u naszego ludu) mają być wizerunkiem Abla i Kaina.
Tę naukę transcendentalną o światłościach ujął poeta w rymy z wielką sztuką, czyniąc z niéj jakby przegrywkę do pieśni, które z większemi trudnościami mierzyć się mają, a są z samych światłości utkane.
Dusze błogosławione w téj perle wiekuistéj zamknięte, ledwie są dojrzane oku...

Tu jako we szkłach przejrzystych a jasnych
Albo w spokojnéj i czystéj wód toni
Nie zbyt głębokiéj, — i nie nadto ciemnéj,
Oblicze nasze odbija się słabo,
Jak biała perła co na czole białem..
Leży zaledwie dostrzeżona okiem...
Takich mdłych kilka ujrzałem postaci
Do przemówienia gotowych i zwiedzion
Jakby odbitym we źródle obrazem,
Duchy przejrzyste wprzód wziąłem za cienie
I po za siebie zwróciłem wejrzenie
Szukać postaci, z których się zrodziły.