Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/685

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PIEŚŃ XIV.

IV. Sfera Słońca. C. d. Wzlot do V. sfery Marsa.
W. 1—60. Beatrycze przeziera w duchu Dantego nową wątpliwość: czy po zmartwychwstaniu błogosławieni zachowają światłość obecną, a jeżeli tak, czy ciało zdoła tę światłość wytrzymać?
W. 7. Bo się krzyżował. Głos św. Tomasza szedł z koła zewnętrznego ku środkowi, gdzie znajdowali się Dante z Beatryczą, jej zaś głos w stronę przeciwną.
W. 34 6. śród mniejszego koła — Głos. Duchem, który z pobliża poety odpowiada na pytanie jest prawdopodobnie Salomon, a odpowiada twierdząco, w myśl nauki św. Tomasza w Summie III. Suppl. 82, 4; 85, 1: Po zmartwychwstaniu ciało świętych równie będzie jaśnieć, lecz dla swej doskonałości nie poniesie szkody od ognia niebiańskiego.
W. 68. Nowe jasności. Poeta, aby wyrazić, że liczba świętych tej sfery jest nieskończona, powiada, że ponad dwiema tęczami ukazała się trzecia, jeszcze szersza.
W. 76. Ducha świętego błyskoty, tj. natchnione Duchem św., duchem miłości.
W. 86. Po roześmianiu gwiazdy purpurowem. Światło Marsa jest czerwieńsze niż innych gwiazd, zapalające gorętszą miłością. W systemie dantejskim jest to gwiazda męczenników i bojowników wiary i Kościoła, dostojniejsza więc i jaskrawsza niż poprzednia płaneta doktorów Kościoła.
W. 96. Helios! Słońcem nazywa tu poeta nie płanetę Marsa, lecz Boga-Chrystusa zjawiającego się w jasności krzyża.
W. 97—9. Droga mleczna według pojęć spółczesnych łączyła dwa bieguny świata.
W. 101. Znak mi się jawił. Krzyż równoboczny opierający się ramionami o powierzchnię płanety. Po ramionach spływają duchy, a gdzie się spo-