Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/424

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
109 
Tam, gdzie cień konał na lasu rubieży,

Ciemny, jak owy, co pod rosochatem
Drzewem nad chłodną wodą w Alpach leży,

112 
Ujrzałem, niby Tygrys z Eufratem[1]

Płynące; jedne wydały je zdroje:
Rozstawały się zwolna, jak brat z bratem.

115 
»Chwało ludzkiego rodu, światło moje!«

Pytam, »jak zwie się woda, co wypływa
Z jednego źródła, a nurt dzieli w dwoje?«

118 
Na to odrzecze mi ta dobrotliwa:

»Spytaj Matyldy«. Więc ta przemówiła
Jak człowiek, co się z zarzutu obmywa:

121 
»Te tajemnice, oraz innych siła

Już mu przezemnie były wyjawione:
Chyba-ż ich woda letejska nie zmyła«.

124 
A Beatrycze: »Może w inną stronę

Podana baczność, w której pamięć ginie,
Na oczy duszy rzuca mu zasłonę...

127 
Lecz spojrzyj: Oto Eunoë płynie:

Jako z innymi czynisz, wiedź go do niej:
Niechaj się w swojej niemocy ochynie«.

130 
Jako się dusza uprzejma nie broni,

Lecz cudzej woli swą czyni obrazem,
Skoro się w znaku widocznym odsłoni,

133 
Tak ona dłoń mą z uprzejmym wyrazem

Wzięła i poszła naprzód, do Stacjusza
Z pańskiem skinieniem mówiąc: »Chodź ty razem«.

136 
Gdybym mógł spisać, ile mię porusza

Tych chwil wspomnienie, śpiewałbym napoje,
Z których-by wiecznie rada czerpać dusza.


  1. Tygrys i Eufrates, dwa strumienie z czterech, o których mówi ks. Genesis, II, 10. Poeta porównywa do nich Letę i Eunoë.