Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/400

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
13 
Za skrętem dalej uszliśmy nieznacznie,

Gdy ona ku mnie swe podała lice;
»Mój bracie«, rzekła, »patrz i słuchaj bacznie«

16 
A wtem od jednej po drugą granicę

Ogromna jasność zaświeciła w lesie,
Przypominając sobą błyskawicę.

19 
Ale gdy piorun jak wypadł, tak rwie się

Tu zaś blask ciągle wzrastał między drzewy,
Myślałem w sobie: »Co też dziw przyniesie?«

22 
I oto słodkie rozebrzmiały śpiewy

W jasnem powietrzu; zatem rozżalony
Przypominałem przeniewierstwo Ewy.

25 
Bo gdzie słuchała ziemia i regiony

Niebios, tam jedna, zaledwie z rąk Pana
Wyszła podwika, nie zniosła zasłony.

28 
Gdyby zcierpiała ją, skromnie poddana,

Dawniej i dłużej byłaby udziałem
Moim ta rozkosz niewypowiedziana.

31 
Gdy tak pośrodku pierwocin stąpałem

Wiecznej uciechy, prężąc zmysłów straże
I jeszcze większych cudów wyglądałem,

34 
Nagle przed nami zabłysło w pożarze

Wszystko powietrze pod gałęzi majem
I rozróżniłem pieśń w tonów pogwarze.

37 
— O święte Panny![1] Jeśli ja zwyczajem

Dla was niewczasy i chłody i głody
Cierpiałem, wy mię dziś nagródźcie wzajem.

40 
Niech mi Helikon[2] sączy swoje wody,

Aż się me myśli trudne w rym ubiorą;
Niech mię Uranii wesprą korowody. —


  1. święte Panny, tj. Muzy, w szczególności Urania, muza astronomii.
  2. Helikon, góra w Beocji, siedziba Muz. Tam wytryska wieszcze źródło Hippokrene.