Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/391

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
43 
Mistrz się uśmiechnie i głową pokręci,

Mówiąc mi: »Jakże? długo-ż będziem stali?«
Jak matka dziecku, gdy jabłuszkiem nęci.

46 
Potem wszedł pierwszy w głąb ogniowej fali.

»Idź ty ostatni!« Stacyjusza wzywa.
A tak mię w środek wziąwszy, wstępowali.

49 
Gdym się tam znalazł, do płynnego szkliwa

Byłbym rad skoczył[1], tusząc, że ochłódnę,
Tak mię owiała gorącość straszliwa.

52 
On umilając wędrowanie trudne,

O Beatryczy mówił mi natchniony.
»Widzę«, powiadał, »te jej oczy cudne«.

55 
Głos jakiś wabił nas od tamtej strony;

Wyszliśmy[2], w dźwiękach jego zatopieni,
Gdzie szlak prowadził w wyższe regijony.

58 
Pójdźcie tu do mnie[3] ubłogosławieni!

Nucił z pośrodka blasku, co jaśnieje
Tak, że lśnią oczy od jego promieni.

61 
»Słońce zapada, barwa dzienna mdleje;

Nie przystawajcie, lecz krok pilcie chyży,
Dopóki zachód na skróś nie zczernieje«.

64 
Na wschód szła droga w granitowej nyży:

Ja nieprzeźroczą osobą chłonąłem
Promienie słońca, które biły z niży.

67 
Ledwie po schodach z nimi iść zacząłem,

Gdy wszyscy troje, widząc jak cień pierzchnie,
Że zajść musiało, pojęliśmy społem.

70 
Więc zanim nieba rozległe powierzchnie

Ujednostajnią się w ciemnym kolorze
I nim dokoła widnokręgu zmierzchnie,


  1. do płynnego szkliwa — Byłbym rad skoczył. Określenie w naiwnym stylu średniowiecza. W poemacie Giacomina z Werony p. t.: Babilon miasto piekielne czytamy (w. 86—9), iż czarci rzucają grzesznika do wody tak zimnej, że każdy dzień wydaje mu się rokiem; ale potem przenoszą go w taki ukrop, że radby czemprędzej wracać, skąd był wyjęty.
  2. Wyszliśmy. Poeta nie powiada, czy anioł wygładził mu na czole ostatnie P; starło się może w płomieniach ognia.
  3. Pójdźcie tu do mnie, słowa, któremi Chrystus wezwie dusze wybrane w dniu Sądu ostatecznego.