Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

omansami, które oddziałały zgubnie na jego słaby umysł. Gdy doszedł do władzy, wyobrażał, sobie że jest bohaterem bajecznych przygód, w rodzaju tych, jakie spotykały rycerzy Okrągłego Stołu.
Ów młodzian dwudziestoletni, niedoświadczony, nieśmiały, w gruncie niezły, zapragnął wprowadzić w czyn to, co wyczytał w książkach.
„Syn boga Marsa, potomka Juljusza Cezara“, jak go nazywali kronikarze dworscy, wyruszył na podbój Neapolu, Sycylii i Konstantynopola, z zamiarem zdetronizowania Turczyna, wykorzenienia ze szczętem mahometańskiej herezyi i oswobodzenia grobu Chrystusowego z rąk niewiernych.
Owego poranku, po śniadaniu obfitem, marzył o swoich przyszłych zwycięstwach i o czekającej go sławie. Plątały mu się myśli, głowa mu ciężyła, bolał żołądek, po wesołej wieczerzy, spożytej dnia poprzedniego, w towarzystwie dam medyolańskich. Przez całą noc śniła mu się jedna z nich, Lukrecya Civelli.
Karol VIII był niewielkiego wzrostu i szpetny. Miał nogi krzywe i chude, ramiona wąskie, jedno wyższe od drugiego, piersi zapadnięte, nos haczykowaty, ogromny, włosy rzadkie, rude, zamiast wąsów i brody, jasny meszek pokrywał mu twarz całą. Mięsiste wargi, wciąż otwarte jak u dziecka, najeżone brwi, oczy wyłupiaste, wyblakłe, nadawały mu wyraz smutny i roztargniony, jaki mają zwykle ludzie słabego umysłu. Mówił mało i urywanemi słowami.
Przed wyruszeniem w odwiedziny do księcia Jana Galeasa i jego żony Izabelli, wyprawił naprzód heroldów.
Czterech paziów trzymało nad głową króla wspaniały baldachin z niebieskiego adamaszku, utkanego w srebrne lilje. Marszałek dworu zarzucił mu na ramiona płaszcz, podbity gronostajem; szkarłatny aksamit zahaftowany w złote pszczoły nosił rycerską dewizę: „król pszczół nie ma żądła“.
Orszak przechodził przez ciemne i puste sale pałacu, nie spotykając nikogo w swym pochodzie.
U drzwi kaplicy, stała księżna Izabella. Na jej widok Karol VIII zdjął aksamitny beret, zbliżył się, chciał ją pocałować w usta i nazwać „siostrą ukochaną“; ale ona padła mu do nóg.