Biesiadnicy jedli trzema palcami i nożem, gdyż widelce były uważane za zbytek niedorzeczny; dawano je tylko damom do owoców i konfitur, widelczyki były malutkie, złote z kryształowemi rączkami.
Gospodarz domu czynił honory. Goście pili i jedli nadmiernie. Najwytworniejsze panie i panny nie wstydziły się swoich apetytów.
Beatrycza siedziała obok Lukrecyi.
Książę zachwycał się niemi obu naprzemian i rad widział, jak żona kładzie najlepsze kąski na talerz jego ulubienicy, jak jej szepcze wesołe słówka na ucho i składa dowody łask niezwykłych.
Błazny i karły rozweselały kompanię. Śmiechy stawały się coraz głośniejsze, twarze zabarwiały się pod wpływem obfitych libacyj. Po czwartem daniu, kobiety rozluźniły sznurówki, kawalerowie ściskali pod stołem rączki damom.
Giermkowie rozlewali wino leciuchne białe i czerwone cypryjskie, ogrzane i zaprawne pistacjami, wanilią i goździkami.
Za każdym puharem, nalewanym Księciu, wielki podczaszy maczał w winie potrzykroć talizman w kształcie myśliwskiego rogu, zawieszonego na złotym łańcuchu. Jeżeli wino było zatrute, róg miał poczernić i krwią się obryzgać. Podobne talizmany, w postaci wężowego języka, były zanurzane w solniczki.
Hrabia Bergamini, pedagryczny małżonek Cecylii, którego książę posadził na miejscu honorowem, był niezwykle wesół owego wieczoru i pomimo podeszłego wieku, pełen żartów i konceptów.
— Ręczę, Wasza Książęca Mości, — zawołał nagle, wskazując talizman, zanurzony w winie — ręczę, że i król francuski nie ma takiego wielkiego rogu.
Wszyscy goście parsknęli śmiechem, kobiety wtórowały mężczyznom. Tylko Leonard siedział ponury, na jego twarzy znać było nudę. Zresztą był przyzwyczajony do rubaszności dworu i nic go już nie dziwiło.
Po wieczerzy, biesiadnicy przeszli do wspaniałego ogrodu, zwanego Rajem, gdzie dano przedstawienie taneczne ze śpiewami.
Zabawa przeciągnęła się do późna.
Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/50
Wygląd
Ta strona została skorygowana.