Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/188

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została skorygowana.

    A jednak czuł coraz silniej potrzebę przypięcia skrzydeł człowiekowi.
    — Będą skrzydła! — szepnął — jeżeli nie ja, to kto inny, może długo po mojej śmierci, znajdzie sposób latania w powietrzu. A wtedy człowiek, podobny będzie Bogu.
    I wyobrażał sobie napowietrznego króla, zdobywcę wszelakich granic, poskromiciela ciężarów, wielkiego orła z olbrzymiemi skrzydłami, szybującego po niebie. I dusza jego napełniła się radością, graniczącą ze strachem.

    XI.

    Leonard wracał do Anciano. U stóp jego leżała wioska Vinci, podobna do ula. Stanął, wyjął z kieszeni notatnik i zapisał:
    „Z wysokości góry, która otrzymała nazwę od zwycięzcy — Vinci, vincere — zwyciężać po raz pierwszy, wielki ptak zerwie się do lotu, człowiek, cwałujący na łabędziu wprowadzi w zdumienie świat cały, wszystkie księgi przekażą jego sławę potomności, a sława spłynie też i na gniazdo, w którem się urodził“.
    Artysta raz jeszcze ogarnął okiem wioskę rodzinną, tulącą się do podnóża Białej Góry i powtórzył:
    „Nieśmiertelna chwała spłynie na gniazdo, w którem urodził się wielki łabędź“.
    W dwa dni potem opuścił Vinci, udając się do Romanii, gdzie wstąpił w służbę Cezara Borgii.


    KSIĘGA XII.
    Aut Caesar — aut nihil.
    I.

    „My, Cezar, Borgia, z łaski Boga, książę Romanii, władca Andrii, pan na Piombino i t. d. i t. d... chorąży Św. Kościoła Katolickiego: