Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

willa Cusnago, słynna ze swych rybnych stawów, była włączona do tej donacyi. Il Moro odczytał głosem drżącym ostatnie słowa nadania:
„Ta kobieta poświęciła nam wszystko, w związku miłosnym wyrażała uczucia tak podniosłe, że nasze stosunki z nią były duchową rozkoszą i pociechą w naszym smutku“.
Cecylia rzuciła się na szyję swej przyjaciółce, roniąc łzy wzruszenia.
— Widzisz, siostro ukochana, zawsze ci mówiłam, że on ma złote serce! Teraz mój siostrzeniec Paolo jest najbogatszym dzieckiem w Medyolanie.
— Którego mamy dzisiaj? — spytał Ludwik.
— 28-go grudnia, Wasza Książęca Mości — odparła Cecylia.
Książę i Lukrecya spojrzeli na siebie wzajem. Owa data była dla nich pamiętna.
Przed rokiem, co do dnia, co do godziny, nieboszczka księżna trapiona już zazdrością, przybyła do pałacu Crivelli, przypuszczając, że zastanie Ludwika u Lukrecyi. Wyratowała ich przytomność umysłu tej ostatniej — ukryła ona księcia w szafie z ubraniem.
Przypominał sobie teraz swój strach, pamiętał, jak go zimny pot oblewał na samą myśl, że żona mogła go tu znaleźć, pamiętał, jak się cieszył, gdy odjechała.
On ją kochał po swojemu i choć przez owe pół godziny przebył straszne męczarnie, dałby teraz wiele, żeby módz znowu usłyszeć odgłos młotka u drzwi wchodowych, aby ujrzeć wystraszoną służącą, która wpadła z okrzykiem „Madonna Beatrycze!“
I dziś, jak wówczas, stanąłby osłupiały; potem ukryłby się w szafie z sukniami, jak złodziej, złapany na kradzieży, słyszałby przezedrzwi gniewny głos swojej ukochanej małżonki.
— Niestety, to już powtórzyć się nie może! — myślał ze szczerem zmartwieniem.
Obejrzał się dokoła. Nic nie zmieniło się w tej sali. Po dawnemu była jasna, gościnna, gościnniejsza teraz, niż dawniej; wiatr tak samo zawodził, żywy ogień płonął na kominku. Na okrągłym stoliku, pokry-