Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Libaniusza. Słuchał wykładów sofistów greckich, Edezyusza z Pergamu, Chryzantosa z Sardes, Pryskusa z Tesprocyi, Euzebiusza z Mindu, Proerezyusza i Nimfydanesa. Ci opowiadali mu o tem samem, co słyszał już był od Jamblicha, mianowicie o „tryadzie” nowoplatończyków i świętej ekstazie. Ale on myślał w duchu:
— To wszystko nie jest tem, o co mi chodzi; najważniejszą rzecz oni snadź ukrywają przede mną.
Pryskus wzorem Pitagorasa spędził pięć lat w milczeniu, nie jedząc nic żyjącego, nie używając ani tkanin wełnianych, ani skórzanego obuwia, tak, iż odzież jego roślinną była, jak i pokarm. Chodził w chlamidzie z prostego lnianego płótna i sandałach z prętów palmowych.
— W tych czasach — mawiał — główną jest rzeczą umieć milczeć i myśleć o tem, jak umrzeć z godnością.
I gardząc wszystkiem, oczekiwał tego, co zwał katastrofą, to jest ostatecznego zwycięstwa chrześcijan nad Hellenami.
Sprytny i ostrożny Chryzancyusz, gdy go zapytywano o bogów, wznosił oczy ku niebu i zapewniał, że nie śmie o nich rozmawiać, ponieważ nic nie wie i zapomniał wszystkiego, co był umiał. Innym radził postępować tak samo. O magii, cudach i objawieniach słuchać nie chciał, twierdząc, że są to jedynie karygodne oszustwa, zabronione przez prawa cesarskie.
Julian tracił apetyt i sen; krew burzyła mu się z namiętnej niecierpliwości Co rano, budząc się, myślał:
— Może już dzisiaj?
Zanudzał biednych strwożonych filozofów teurgów swemi pytaniami, dotyczącemi tajemnic i cudów. Niektórzy wyśmiewali się z niego, osobliwie Chryzancyusz, mający zwyczaj z chytrym lisim uśmiechem potakiwać każdemu zdaniu, które mu się wydawało najniedorzeczniejszem.