Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z upodobaniem rozprawiając o ziółkach, okładach, lekach i plastrach. Chodził stale w podwójnej ciepłej tunice, nawet podczas lata, nigdy bowiem nie było mu ciepło, i lubił wygrzewać na słońcu, jak jaszczurka.
W młodości jeszcze odzwyczaił się od mięsa i wspominał o niem ze szczerym wstrętem, nie pojmując nawet, jak można używać za pokarm ciała zwierzęcego.
Żywił się specyalną zupą, którą mu gotowała służąca z krup jęczmiennych na winie i miodzie, gdyż bezzębne szczęki starca już nawet chleba przeżuwać nie mogły.
Otaczali go wiecznie liczni uczniowie, czciciele i wyznawcy, pochodzący z Rzymu, Antyochii, Kartaginy, z Egiptu, Mezopotamii i Persyi.
Wszyscy oni wierzyli w moc cudotwórczą Jamblicha, on zaś traktował ich jak ojciec, któremu wiele kłopotu sprawia tyle niedołężnych drobnych dziatek.
Gdy się wszczynały między nimi dysputy i spory, mistrz uroczyście potrząsał dłonią, wykrzywiając twarz, niby od fizycznego bólu. Przemawiał łagodnie, przyjemnego brzmienia głosem i tem ciszej, im zgiełkliwiej inni krzyczeli. Nie znosił wrzawy, czuł wstręt do głosów donośnych i skrzypiących sandałów.
Rozczarowany Julian spoglądał w zdumieniu na tego grymyśnego, kostniejącego z zimna i chorowitego starowinę, nie pojmując, jaka potęga mogła ku niemu pociągać wszystkich. Przypominał sobie opowiadanie jego uczniów, którzy zaręczali, iż pewnej nocy boski mistrz podczas modlitwy był uniesiony niewidzialną mocą na dziesięć łokci od ziemi i otoczony aureolą złocistą. Inna opowieść mówiła o cudownem wywołaniu przez mistrza w mieście syryjskiem Gadarze z dwóch źródeł gorących dwu geniuszów miłości, wesołego Erosa i ponurego Arterosa, którzy