Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Kąpiel gotowa, a zaraz potem podadzą wieczerz.
— Wieczerz? Już mi się nie chce jeść... A zresztą, co tam będzie?
— Trufle afrykańskie.
— Czy świeże?
— Dzisiaj rano przybyły.
— Może to i lepiej będzie pokrzepić się... Co?.. Jak sądzicie, przyjaciele?.. Jestem tak przygnębiony... Trufle?.. Myślałem o nich dziś rano...
Zmienioną twarz rozjaśnił mu uśmiech pogodny. Przed zanurzeniem się w orzeźwiającaj opalowej od dodanych wonności kąpieli, Gallus machnął ręką niedbale:
— Mniejsza o to!.. Niema o czem myśleć... Panie, zlituj się nad nami!.. Może Konstantyna to jako załagodzi...
I z rozpogodzoną już całkiem, pulchną i rumianą twarzą, pluszcząc się z rozkoszą w wonnej kąpieli, zawołał wesoło:
— A powiedzcie tam kucharzowi, żeby do trufli zrobił koniecznie sos kwaśny, czerwony!

VII.

W miastach Azyi Mniejszej, w Nikomedyi, Pergamie i Smirnie, dziewiętnastoletni Julian, poszukujący wiedzy helleńskiej, słyszał o słynnym sofiście i teurgu Jamblichu z Chalcydy, uczniu nowoplatończyka Porfirego, zwanym powszechnie boskim Jamblichem, i w chęci poznania go udał się do Efezu.
Jamblich był starcem niewielkiego wzrostu, chudym i zwiędłym. Miał zwyczaj użalać się na swe dolegliwości, na podagrę, reumatyzm i zawroty głowy, powstawał na doktorów, ale pomimo to sumiennie stosował ich rady,