Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/406

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zbawczy, ” sławiąc królobójcę. Ale rozbestwienie tłumu doszło do szczytu, gdy ujrzano gladyatora pod pazurami Złote Okruszyny i Niewinności. Oczy występowały z orbit, nie mogąc się nasycić widokiem krwi; rykom dzikich zwierząt odpowiadał jeszcze dzikszy ryk ludzki. Tłum śpiewem wielbił Boga, jak gdyby w tej dopiero chwili ujrzał całkowity tryumf swej wiary:
— Chwała świętobliwemu cesarzowi Jowianowi! Chrystus zwyciężył! Chrystus zwyciężył!..
Anatol z obrzydzeniem czuł tchnienie pospólstwa, zapach stada ludzkiego. Przymknąwszy oczy i wstrzymując oddech, wybiegł pędem na ulicę, wrócił do domu, zamknął drzwi, okienice i, rzuciwszy się na łóżko, przeleżał na niem do nocy.
Ale i tu nie było ucieczki przed motłochem.
Zaledwie zapadł zmrok, cała Antyochia zajaśniała tysiącami ogni. Na rogach bazylik i wysokich frontonów gmachów państwowych płonęły olbrzymie pochodnie, na ulicach pozapalano lampy, i do izby Anatola przez szpary okienne wdzierał się blask ogni ze swędem smoły i łoju. Z sąsiednich szynkowni zalatywały śpiewy pijanych legionistów i majtków, śmiechy, pisk i kłótnie ladacznic ulicznych, a nad tem wszystkiem unosiły się, podobne szmerom wód, niemilknące pochwały Jowiana i przeklinanie Juliana Odstępcy.
Anatol z gorzkim uśmiechem podniósł ręce ku niebu zawołał:
— Zaiste, zwyciężyłeś, Galilejczyku!