Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/395

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Radujcie się!.. Śmierć... to słońce... O Heliosie!.. bierz mnie... Jestem jako ty!..
Wzrok zagasł. Wiktor zamknął Julianowi oczy.
Oblicze cesarza w blasku słońca wyglądało jak oblicze śpiącego boga Olimpu.

XX.

Ubiegły trzy miesiące od zawarcia przez Jowiana haniebnego pokoju z Persami.
Na początku października wojsko rzymskie, wyczerpane głodem i uciążliwym marszem przez skwarną Mezopotamię, powróciło nareszcie do Antyochii.
W czasie tego smutnego odwrotu trybun tarczowników Anatol związał się przyjaźnią z młodym historykiem Amianem Marcelinem. Obaj przyjaciele postanowili udać się do Italii, ażeby tam w zacisznej willi w Bajach, dokąd ich zapraszała Arsinoe, wypocząć po trudach wojennych i goić swe rany w źródłach siarczanych.
W przejeździe zatrzymali się na kilka dni w Antyochii, gdzie właśnie przygotowywano wspaniałe uroczystości z powodu wstąpienia na tron Jowiana i powrotu armii. Pokój, zawarty z królem Saporem, był niezaszczyttny dla cesarstwa: pięć bogatych prowincyi rzymskich po amtej stronie Tygrysu, a pomiędzy niemi Korduana i Regimena, piętnaście warowni granicznych, miasta Syngara, Castra Maurorum i stare, niezdobyte Nisibis, który trzy oblężenia Persów wytrzymał — wszystko to przechodziło w ręce króla Sapora.
Ale galilejczyków mało obchodziło niepowodzenie Rzymu Kiedy do Antyochii nadeszła wiadomość o zgonie cesarza Odstępcy, zastraszeni obywatele podejrzewali