Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/369

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Boisz się? Ty?.. Nie, nie, tylko ludzie mogą się bać; ale nigdy bogowie!.. Spal okręty, a będziesz swobodny, jak wiatr: okręty nie wpadną w moc nieprzyjaciół, a wojsko twoje się zwiększy o liczbę żołnierzy, zajętych przy flocie. Bądź wielkim i nieustraszonym do końca! Spal je, a w dziesięć dni będziesz pod murami Hekbatany, za dwadzieścia — cała Persya twoją będzie! Staniesz się większym niżeli syn Filipowy, zwycięzca Daryusza! Tylko... spal okręty i pójdź za mną. Nie śmiesz?..
— A jeżeli to jest kłamstwem? Jeżeli czytam w twem sercu, że mnie oszukujesz? — zawołał cesarz, chwytając Persa jedną ręką za gardło, drugą zaś zamierzając się nań sztyletem.
Hormizda odetchnął z ulgą.
Przez parę minut Pers i Julian patrzali na siebie w milczeniu. Artaban wytrzymał spojrzenie cesarza, i Julian uczuł się znowu pokonanym urokiem tych oczu rozumnych, zuchwałych a służalczych.
— Niech umrę z twej ręki, skoro mi nie wierzysz! — powtarzał Pers.
Puścił go Julian, chowając sztylet do pochwy.
— Strasznie i słodko jest spoglądać w twe oczy — ciągnął Artaban, wciąż wpatrując się dziwnie w cesarza. — Oblicze masz boskie!.. Nikomu nie wiadomo jeszcze, prócz mnie, że ty jesteś... Nie odtrącaj niewolnika swego, Panie!..
— Zobaczymy — mruknął Julian w zamyśleniu. — Sam przecie zdawna pragnąłem zapuścić się w głąb pustyni, szukać bitwy z królem. Ale okręty...
— Tak, tak, okręty! — szeptał Artaban. — Trzeba wyruszyć jak najwcześniej... tej nocy jeszcze, przed świtem,