Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w jednym wyrazie: „Wierz!” Gdybyście byli prawdziwymi chrześcijanami, wy, retorowie, błogosławilibyście nasze prawo. W tej chwili to nie dusza, jeno ciało wasze się oburza, ciało, które odnajduje słodycz w grzechu. Oto wszystko, co wam powiedzieć chciałem, a spodziewam się, że mi słuszność przyznacie i zgodzicie się na to, że cesarz rzymski bardziej, niż wy sami, stara się o zbawienie dusz waszych!
Julian przeszedł koło rzeszy nieszczęśliwych retorów spokojnie i z zadowoleniem z wypowiedzianej mowy. Papiryan rwał sobie siwe włosy, nie wstając z kolan.
— Przecz-że, Królowo Niebios, coś podobnego dopuszczasz?
Dwaj uczniowie, na widok boleści mistrza, ocierali sobie niezgrabnemi pięściami wytrzeszczone oczy.

VI

Pamiętając o nieskończonych waśniach pomiędzy prawowiernymi a aryanami, jakie się zdarzyły na koncylium Medyolańskiem za Konstancyusza, Julian powziął zamiar wyzyskania tych niesnasek i postanowił za przykładem swych poprzedników, Konstantyna Wielkiego i Konstancyusza, zwołać sobór kościelny.
Pewnego razu w poufnej rozmowie oznajmił zdumionym przyjaciołom, że zamiast prześladować galilejczyków, zamierza dać im całkowitą swobodę wiary i powołać z wygnania donatystów, semiaryanów, cecylianów, marcyonitów, montanistów i innych kacerzy, wypędzonych na zasadzie postanowień synodalnych za Konstantyna i Konstancjusza. Pewnym był, że nie mogło być niezawodniejszego środka na doprowadzenie chrześcijaństwa do zguby