Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W tej właśnie chwili postąpił ku niemu retor Hekebolis, którego cesarz za wroga uważał.
— Czego żądasz? — zapytał go.
Hekebolis padł na kolana i rozpoczął pełną skruchy spowiedź. Zdawna już dręczyły go wątpliwości, dopiero wszakże dowodzenia cesarza przekonały go całkowicie. Przeklina posępne przesądy galilejskie, serce jego zwraca się znowu do wspomnień dzieciństwa, ku świetlanym bogom Olimpu.
Cesarz podniósł starca, a nie mogąc mówić ze wzruszenia, przycisnął go z całych sił do piersi i ucałował w wygolone policzki, w soczyste wargi czerwone. Szukał oczyma spojrzenia Cezarego z Kapadocyi, ażeby się napoić jego upokorzeniem.
Przez kilkanaście dni zatrzymywał Julian przy sobie Hekebolisa, co chwila opowiadając o jego cudownem nawróceniu, dumny ze swego ucznia, jak ofiarnik z tucznej ofiary, jak dziecko z zabawki nowej, lub młodzieniec z pierwszej kochanki.
Chciał obdarzyć nowego przyjaciela zaszczytnym urzędem dworskim, ale Hekebolis odmówił wręcz, mówiąc, że jest niegodny takiego odznaczenia. Postanowił przysposobić duszę swą do cnót helleńskich drogą dłuższego umartwienia i pokuty, oczyścić serce z nieprawości galilejskiej w służbie jednego ze starych bogów Olimpu.
Mianował go zatem Julian arcykapłanem Bitynii i Paflagonii. Obdarzony taką godnością, nazywał się u pogan archihiereus.
Arcykapłan Hekebolis zarządzał dwiema wielkiemi prowincjami azyatyckiemi i wstąpiwszy na tę nową drogę, kroczył po niej z tem samem powodzeniem, jak i po dawnej. Spowodował nawrócenie licznych galilejczyków na wiarę helleńską.