Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czarownik wskazał sztandar chrześcijański, labarum, świętą chorągiew z monogramem Chrystusa, zaprowadzoną w armii rzymskiej na podobieństwo onej cudownej chorągwi ognistej z napisem: „Pod tem godłem zwyciężysz!” jaką Konstantyn Wielki ujrzał na niebie.
Zamilkły trąby. Julian silnym i uroczystym głosem przemówił:
— Dzieci moje, prace nasze są zakończone. Idziemy do Konstantynopola. Złóżmy dzięki Olimpijczykom, którzy nas obdarzyli zwycięstwem!
Słowa te usłyszano tylko w pierwszych szeregach armii, które liczyły wielu chrześcijan. Powstało śród nich zamieszanie.
— Panie, zmiłuj się nad nami! Co to znaczy? — rzekł jeden żołnierz.
— Widzisz tego starca z siwą brodą? — mówił drugi do towarzysza.
— Widzę.
— To szatan, który pod postacią Maksyma Czarownika kusi cesarza...
Ala oddzielne głosy żołnierzy chrześcijan szept zaledwie stanowiły. Z dalszych zaś szeregów, które słów Juliana nie dosłyszały, rozległy się pełne zapału okrzyki:
— Chwała boskiemu Augustowi! Chwała! Chwała!
I coraz głośniej ze wszystkich czterech stron pokrytej legionami równiny wznosił się ten okrzyk, tysiącami głosów powtarzany:
— Chwała! Chwała!
Góry, powietrze, ziemia, lasy, drżały od krzyku tłumów.
— Patrzcie! Patrzcie! — szemrali przerażeni chrześcijanie. — Spuszczają labarum!
— Co to? Co to?