Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i wilgoci, nad którym wisiał mocny pomost z powywiercanymi otworami, jak w durszlaku.
Rozległo się stukanie kopyt po deskach: ofiarnicy umieścili na pomoście trzy byki czarne, trzy białe i jednego czerwonego, który miał wyzłocone rogi i racice. Hierofanci zanucili hymn, któremu wtórowały ryczenia zwierząt, zabijanych uderzeniami topora. Byki padały na kolana, szamotały się, pomost drżał pod ich ciężarem. Pod sklepieniem jaskini rozległo się ryczenie czerwonego byka, którego ofiarnicy nazywali bogiem — Mitrą. Krew przeciekała przez otwory w pomoście, i niby gorąca krwawa rosa opadała na głowę Juliana.
Było to najuroczystsze misteryum pogan, tak zwana „taurobolia,” ofiara z byków, poświęconych Słońcu.
Julian zrzucił wierzchnią odzież i, pozostawszy tylko w białej tunice, wystawiał głowę, twarz, piersi, wszystkie członki pod strugi krwi, pod straszliwy deszcz żyjący.
Wtedy Maksym, potrząsając pochodnią, wyrzekł:
— Dusza twoja kąpie się w odkupującej krwi Boga-Słońca, w najczystszej krwi serdecznej wiecznie promiennego Boga — Słońca, w światłości porannej i wieczornej Boga — Słońca. Czy jeszcze się boisz czego, śmiertelniku?
— Boję się! — odpowiedział Julian.
— Dusza twoja oswobadza się — ciągnął Maksym — od wszelkiego cienia, od wszelkiej trwogi, od wszelkiego niewolnictwa — winem radości boskiej, purpurowem winem buntowniczych uciech Mitry — Dionyzosa. Czy jeszcze się boisz czego, śmiertelniku?
— Boję się! — powtórzył wtajemniczany.
— Dusza twoja staje się cząstką Boga — Słońca! — zawołał hierofant. — Niewypowiedziany i nieuchwytny (indeprehensibilis) Mitra przyjmuje cię za syna, za krew