Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaklętych borów zareńskich, o których krążyło tyle nieprawdopodobnych podań. Nosili oni najpotworniejsze uzbrojenia. Niektórzy mieli plecy okryte skórą niedźwiedzią, a na kudłatej głowie zamiast szyszaka — paszczę zwierzęcą z wyszczerzonymi kłami. Inni nosili hełmy przybrane rogami jelenia lub byka. Alamani gardzili śmiercią do tego stopnia, że rzucali się w bój całkiem nago, jedynie z mieczem i włócznią w dłoni. Włosy rude, u czubka głowy przewiązane, opadały im na kark grubą kitą albo warkoczem, przypominającym grzywę. Na ogorzałej cerze uwydatniały się jasne wąsy, długie, obwisłe. Znaczna liczba tak była dziką, że nie używała żelaza, ale walczyła dzidami z ością rybią u ostrza, napojoną silną trucizną, co je czyniło niebezpieczniejszemi od grotu, gdyż najlżejsze draśnięcie tych szpilek kościanych sprowadzało powolną śmierć w strasznych męczarniach. Zamiast zbroi byli od stóp do głowy pokryci cienkiemi warstwami rogu z kopyt końskich, naszytemi na płótno. W takim stroju wydawali się ci barbarzyńcy jakimiś dziwacznymi potworami, ubranymi w pióra ptasie i łuski rybie.
Byli tam i Sasi o blado-niebieskich oczach, których morze nie przerażało nigdy, ale którzy obawiali się lądu, i Sykambrowie, którzy po porażce na znak żałoby golili głowy, i Herule o źrenicach zielonych, jak fale Oceanu, którego zamieszkiwali brzegi, i Batawowie, i Sarmaci dzicy, i jeszcze jacyś bezimienni, pół-ludzie, pół-zwierzęta, których przerażające twarze widzieli Rzymianie jedynie w chwili zgonu.
Primopilaryusze, zetknąwszy puklerze, tworzyli zwarty mur śpiżowy, niedostępny dla wszelkich pocisków; zwolna, bez przerwy podążający naprzód Alamani rzucili się na nich z dzikim okrzykiem, przypominającym ryk niedz-