Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

, uważała go bowiem za jedynego prawego spadkobiercę Konstantyna Wielkiego, Konstancyusza zaś — za mordercę i przywłaszczyciela.
Labda lepiej niż ktokolwiek inny znała drzewo genealogiczne i odwieczne tradycye rodzinne domu Flawiuszów; pamiętała nawet dziada Julianowego, Konstancyusza Chlorusa. Krwawe tajemnice dworu przechowały się nienaruszone w jej pamięci; nieraz też śród nocy opowiadała o nich nieopatrznie Julianowi, który wobec rzeczy niepojętych dla mózgu dziecinnego, począł uczuwać, iż mu serce zamiera z nieokreślonego przerażenia i odrazy. Ze wzrokiem zamglonym, głosem jednostajnym i obojętnym ciągnęła te okropne, nie mające końca opowieści, tak, jak inni opowiadają dawne baśnie.
Ustawiwszy lampę w niszy, Labda przeżegnała Juliana, sprawdziła, że ma na piersi nienaruszony amulet z bursztynu, i wymówiwszy kilka zaklęć dla odpędzenia złych duchów, znikła.
Julian wpadł w ciężki stan półsnu. Było mu gorąco; drażniły go duże krople deszczu, z wysokości padające w ciszy, niby na dno dźwięcznego naczynia. Nie wiedział, czy to sen, czy jawa, czy to wiatr tak świszcze, czy też Labda, do Parki podobna, poszeptuje mu do ucha przerażające podania rodzinne. Wszystko, czego się od niej dowiedział i czego sam był świadkiem w dzieciństwie, zlało się w jakieś potworne widzenie.
...Oto trup wielkiego cesarza na wspaniałym katafalku. Zmarły jest uróżowany i upudrowany, głowę zdobi mu wymyślna, wielopiętrowa fryzura, z fałszywych włosów wykonana przez najzręczniejszych perukarzy. Malutki Julian, sprowadzony, aby po raz ostatni ucałował dłoń wuja, boi się; purpura, dyadem z iskrzącymi się od blasku świec brylantami, rażą mu oczy. Śród ciężkich kadzideł arabskich raz