Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mieliście na Czeremuszkach, zapłacony i nikt już pani Czeremuszek nie odbierze. Teraz dopiero może pani mieć swobodny wybór.
Radość błysnęła nagle w jej oczach, lecz równie szybko zgasła.
— Co wy mówicie, książę? Dług zapłacony? I któż to zrobił?
— Wszystko jedno kto.
— Jakto wszystko jedno? Los mój się rozstrzyga, a ja nie wiem kto?
— Ach! Boże mój. Nie w tem rzecz. Ale jeśli już pani chce koniecznie wiedzieć, to...
Tu Golicyn zaplątał się i zmienił jak dzieciak, mocno czerwieniąc się.
— Chcecie wiedzieć? To Foma Fomicz zapłacił, ot kto.
— Foma Fomicz? Skądże on wziął pieniądze? Biedniejszy jest przecie od nas.
— Może od babuni?
— Od babuni? Przecież mama dziś jeszcze cały ranek prosiła, żeby babunia zapłaciła choć część długu, a ona stanowczo odmówiła. Dlaczego wy nie mówicie prawdy, książę? Co macie na myśli?
Badała go oczyma, mówiąc to, a wreszcie wstała nie odrywając od niego wzroku.
— Waleryanie Michajłowiczu — rzekła — proszę mi zaraz powiedzieć, kto zapłacił? a jeśli mi pan zaraz nie powie, to Bóg wie, co sobie pomyślę.
Nie odrzekł nic, ale ona zrozumiała i pobladła.
— Więc to pan! A! dzięki wam książę, pan jest bardzo dobry. Pożałowaliście książę ubogiej dziewczyny i obdarowaliście ją; a tylko nie przyszło wam na myśl, że może my, choć biedne, nie zechcemy przyjąć takiego podarku... jałmużny?