Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ IX.

Jadąc do Petersburga, Golicyn miał zamiar zatrzymać się w hotelu Deniła na Mojce, obok policyjnego mostu. Do własnego mieszkania w domu Bajera przy Praczesnym moście zajeżdżać nie chciał, bo najpierw mieszkanie to stało puste i nieumeblowane prawie przez całe lata, następnie wiedział od Rylejewa, że policya go śledzi. Skoro jednak przyjechał pocztowym dyliżansem, z towarzyszkami podróży panią Pałyczewą i jej córką i zdał je niejako z ręki do ręki babce Natalii Rżewskiej, staruszka ani słyszeć nie chciała, by miał jechać od niej do hotelu i zatrzymała go przemocą.
Zmiłuj się ojczulku! Czy to słyszana rzecz, żeby gość z porządnego domu odjeżdżał do traktyerni. Dom pusty, czy wam tu mało miejsca. Wy zresztą dla nas nie obcy człowiek.
Od pierwszych słów Natalia Kiryłówna udowodniła mu dalekie pokrewieństwo. Golicyn przyjął zaprosiny tem chętniej, że mniemał, że w domu jej będzie mu bezpieczniej, a zresztą nie chciał rozstawać się z Marynką.
Dom Rżewskiej stał na Fontance przy Alarczyńskim moście; miejscowość cicha, dokoła pustka, gdzieś dopiero na krańcach widnokręgu rysowały się niskie sylwetki małych domków. Zdarzało się, że w nocy z tej pustki dochodziły wołania i krzyki: »Ludzie na pomoc, grabią nas, patrol! Patrol!« Ludzie wyskakiwali wtedy z łóżek, wysuwali głowy przez okienka i odpowiadali: »Idziemy! Idziemy!« Lecz wcale nie szli, tylko powracali do ciepłej pościeli, chowając głowy pod kołdry.