Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/399

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszystkiem, ale nie umiem; daruj mi, że tak licho piszę. Przeżyłam straszne dni, gdy się rozeszła wiadomość, że i druga kategorya, do której ty należysz, dostali wyroki śmierci. Wiedziałam jedno tylko, że cię nie przeżyję i to mnie krzepiło. Wystaw więc sobie radość moją, gdy się dowiedziałam, że kara śmierci zamieniona na wieczystą katorgę i jeszcze większą radość, że nam, żonom, wolno będzie jechać za mężami. My obie z księżną Katarzyną Trubecką robiłyśmy starania, aby pozwolenie to uzyskać i teraz już mamy pewność, że je dostaniemy. Księżna Trubecka to kobieta przepięknego charakteru. Mnie już nic więcej nie potrzeba skoro tylko będę mogła być z tobą i dzielić twą niedolę. Oto i teraz sama nie wiem jak to wyrazić, ale pamiętasz, jakeś ty mówił w gorączce: »Marynko, mateczko«.
Dalej nie mógł czytać, list wypadł mu z rąk. Skąd list taki, w taki dzień? Sam nie wiedział, jakie uczucie w nim przeważa, radość, czy odraza do własnej radości? Przypomniał najstraszniejszą z mąk swoich, gdy odchodził prawie od zmysłów w Aleksiejewskim forcie na myśl, że miłość to podłość. Miłość żywych, radość żywych to zdrada i krzywda umarłych. Że niema w gruncie ani miłości ani radości, a tylko podłość i śmierć: podłość żywych! śmierć szlachetnych, pozatem nic. Następnego dnia, 19 lipca wieczorem, odwiedził Golicyna ojciec Piotr. Podobnie jak wtedy w palmową niedzielę, gdy Golicyn odmówił przyjęcia Komunii, Mysłowski trzymał w ręku kielich, lecz ze sposobu, w jaki go niósł, widać było, że jest pusty. Starał się nie patrzeć w oczy Golicynowi, zamyślony był i smutny, lecz Golicyn nie zlito-