Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gwardyę narodową, garde nationale i by oddać twierdzę Petropawłowską miastu, dla pomieszczenia w niej rady miejskiej i miejskiej straży.
— U nas w Rosyi, nie należy niczego robić rewolucyjnie, a tylko za pośrednictwem senatu i drukowanych ukazów, a przysięgną bez oporu. Możnaby także wziąść trochę wojska i przechodzić z bębnami i muzyką od pułku do pułku, a wiele ważnych rzeczy możnaby w ten sposób dokonać.
— Będzie o nas przynajmniej stronniczka w historyi — radował się dragoński sztabs kapitan, Aleksander Bestużew, podnosząc oczy do nieba; poczem dodał z przejęciem.
— Czyż nie powinna usynowić nas ojczyzna.
— No! już z tem dajcie pokój — przerwał sucho Oboleński i nachmurzył się.
Podpułkownik lejb grenadyerski Bałatow, ładny, smukły, biały jak porcelanowa laleczka, ze zdziwionemi błękitnemi oczyma i zdziwioną nieco obłędną twarzyczką, słuchał wszystkich z równem przejęciem i jak gdyby chciał zrozumieć, lecz nie mógł.
— Jedno wam powiem przyjaciele, jeśli i ja wezmę udział w wypadkach, znajdą się i u nas Brutusy, a może nawet przewyższą dawnych rewolucyonistów.
— Nie kończył przemowy tej i urwał zmięszany.
— Jakiż plan działania? — pytał Golicyn.
— Plan nasz jest następujący — objaśniał Rylejew. — Mówić przeciw przysiędze i krzyczeć w pułkach, że Konstantego zmusili, że zrzeczenie się na piśmie nic nie znaczy, że niech sam wyda manifest lub najlepiej przyjedzie. Skoro wzbu-