Strona:Czerwony kogut.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




Ridiki, 23. V. 1901.

Kochany przyjacielu!
Per Bacco! — zawołasz, otwierając mój list — w jakie znów kraje ten zawędrował! I jaka syrena tam go zwabiła!
Ach, przyjacielu, gdybyś wiedział, w jakie kraje! W takie, o których nawet nie przypuszczasz, że istnieją. I, wyobraź sobie, rzeczywiście zwabiła mnie syrena, która, jak to syrenie wypada, żyje między jeziorami, błotami i trzęsawiskami... Słowem, jestem w świętej Żmudzi, przyjacielu!
»Cierniami usłana i wązka droga do nieba«, czy gdzieindziej, nie pamiętam, ale do jakiegoś wogóle świętego miejsca. Tak, tak! I moja droga do tego »świętego« kraju nie była różami usłana: musiałem przejechać dziesięć mil końmi od kolei, a droga szła przez rzeczki, na których niema mostów, przez trzęsawiska, w których koła grzęzną po osie, a konie po kolana, przez takie krzywe drogi, że musiałem