Strona:Czarodziejski okręt.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   12   —

Jadąc ujrzał naraz człowieka celującego z łuku...
Zdziwiony i zaciekawiony do kogoby mierzył, bo nikogo w powietrzu nie widział, zapytał go, kogoby chciał zastrzelić.
— Złoty orzeł fruwa hen wysoko w obłokach i mieć go pragnę — odrzekł myśliwy.
Chłopiec wytężył wzrok, ale nadaremnie. Nie widział niczego.
Naraz z nieogarnionej wzrokiem wysokości spadł duży, że złotemi skrzydłami orzeł i przytulił się martwą piersią do wonnego kobierca łąk.
Chłopiec zdziwiony takim wzrokiem i taką celnością strzału, poprosił myśliwego, aby wsiadł z nim razem i powędrował do królewny.
Zgodził się z radością i wsiadłszy do czarodziejskiego okrętu zabawiał chłopca opowiadaniem przygód myśliwskich i dziw-