Strona:Czarodziejska sakiewka i dziwna czapka.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   9   —

mając nadzieję, że choć jagodami głód swój zaspokoi. Na nieszczęście jednak las był suchem igliwem zasypany bez mchu i paproci, a w takich borach, jagody nigdy się nie pokazują.
Na dobitkę jeszcze, gdy zgłodniały i zrozpaczony usiadł pod drzewem, oczekując niechybnej śmierci z wycieńczenia, usłyszał poza sobą ryki i wycia straszliwe zwierząt drapieżnych.
Czemprędzej wskoczył na drzewo, myśląc, że się w ten sposób przed pożarciem uchroni, ale jakież było jego przerażenie, gdy tuż pod drzewem, na którem się chciał ukryć, ujrzał strasznego i rozjuszonego niedźwiedzia wdrapującego się po swą zdobycz.
Przerażony schwycił za miecz i tak trafnie ugodził nim zwierzę, że z rykiem śmiertelnym padło martwe na ziemię, łamiąc gałęź, na której siedział Fortunat i porywając go z sobą z drzewa.