Strona:Cyd.djvu/068

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czynem w chyżości ubiegłeś mnie Pana,
w którego ręce troska Ojczyzny oddana.
Maurowie precz wyparci li twojem ramieniem.
Czyli mam dosyć mienia, dostatków i złota,
by nagrodzoną była twa dzielność i cnota
zgodnie z mą powinnością i króla sumieniem?
Królowie, jeńce dwaj, Cydem cię zwali
w obliczu mem. Noś imię: Cyd, któreć przydali.
Gdy zaś w ich obcej mowie »Cyd« znaczy: potężny, —
noś imię to rycerzu za czyn twój orężny.
Ostań postrachem Maurów: w Grenadzie, w Toledo
niechaj za twym rydwanem jeńce skute wiedą.
Dłużnym ostanę mimo, bym chciał zbyć wdzięczności.
Rówien mnie, równe prawo masz w ludu miłości.

DON RODRYGO
(głowę ma ubraną wieńcem ze świeżych gałązek lauru i dębu)
Wszystko, co byłem czynił, nie dla się, ni żołdu.

Ni wdzięczności się czuję godny, ani hołdu.
Uważam za powinność i szczęsną mą dolę,
jeźli mogę Ojczyźnie dać siły w niewolę.
Jeźli mogę Królowi wiernym służyć sługą.
Nie mierzyć chwalby danej mnie — z moją zasługą

DON FERNAND
Chociaż czynisz powinność, li co honor każe,

nie każdy rzuci krew swą ojczyźnie w ołtarze.
Nie starczy wierny sługa. Mąż wielkiego ducha,
ten dopiero Ojczyzny skarg i wołań słucha.