Strona:Conan-Doyle - Przygody brygadjera Gerarda.pdf/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cy podpalony, Gerard. Tego żąda od nas Francja, tego żąda cesarz, tego żąda armja! Dwóch pańskich kolegów udało się tam już w tym celu, ale żaden z nich nie dotarł do szczytu. Dziś kolej przypada na pana, a mam nadzieję, iż pan będziesz miał więcej szczęścia.
Nie przystoi dla żołnierza pytać się o powody rozkazu, dlatego też chciałem już wychodzić, gdy marszałek położył mi rękę na ramieniu i zatrzymał mnie.
— Powiem panu wszystko, — rzekł — abyś pan wiedział, dla jak wielkiego zadania narażasz pan swoje życie. O pięćdziesiąt mil na południe od nas po drugiej stronie Tajo znajduje się generał Clausel ze swem wojskiem. Obóz jego rozłożony jest wpobliżu góry Sierra d’Ossa. Na szczycie tej góry rozłożony jest również stos, a przy nim stoi warta. Umówiliśmy się, że jeżeli o północy zobaczy nasz ogień, da w odpowiedzi sygnał swoim ogniem i natychmiast rozpocznie odwrót ku głównej armji. Jeżeli nie wyruszy natychmiast, będzie musiał pozostać. Już od dwóch dni staram się o danie mu umówionego sygnału. Dziś musi go otrzymać, gdyż inaczej armja jego pozostanie i będzie rozbita w puch.
Panowie, serce zaczęło mi walić, jak młotem, z dumy i radości, gdy się dowiedziałem, jak zaszczytnem zadaniem los mnie obdarzył! Gdy powrócę z życiem, do mego wieńca wawrzynowego przybędzie znowu jeden listek. Gdybym jednak zginął, to śmierć moja byłaby godną mej karjery.
Nie rzekłem ani słowa, ale sądzę, iż wszystkie te szlachetne myśli odbiły się na mojej twarzy, gdyż Masséna pochwycił moją rękę i uścisnął ją serdecznie.
— Tam jest wzgórze i tam jest stos — rzekł. — Między nim a panem znajduje się tylko ten przeklęty