Strona:Ciekawość ukarana.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 9 —

P. BOLESŁAW. Dam ci kwas borny do płukania — chodź!
KAZIO. Dziękuję! To bez tego przeminie... (przygląda się temu, co się dzieje na podwórzu). O! już otwiera! Ciekawym, co tam jest? Proszę pana, pójdę do swego pokoju, głowa mię boli...
P. BOLESŁAW. Położysz się?
KAZIO. Tak... (wychodzi)
DZIECI (klaszczą w ręce). Dobrze, że sobie poszedł, a to swym brakiem humoru psuł nam zabawę!
P. BOLESŁAW. Może on naprawdę chory?
ZOSIA. Zapewniam pana, że będzie wyglądał oknem na składzik...
LOLUŚ. Może pan pozwoli, to pobiegnę po Walka, Józia i Marysię... Zamało nas.
ZYGMUŚ. Sprowadź też Klimka...
P. BOLESŁAW. Jak ma być orkiestra, to jak się należy... Sprowadzajcie! Przecie to dzieci szkolne.
LOLUŚ (wybiega i wraca z dziećmi). Już są!