Przejdź do zawartości

Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/513

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
500CHIMERA


Niedość, że same się łamią
I kończyć idą wstydu wiek,
Zawrócić chcą i falą młodą...

Lecz ona nie słucha,
Głucha
Na boleść ich zwątpiałą, na opętań szczek,
Bo chce i wie, że żary te nie kłamią,
Które w jej piersi tlą
Nieugaszoną skrą.
Bo jakieś z góry wezwanie
I posłannictwo śni w Panie,
Parta od mroków, bezdni, bezkresów — od rodu —
Do wymarzonych brzegów zjawionego brodu...

O, ty, przypływu mocy, rozkoszy i wiaro,
Prawdo jedyna!..

Kazimierz Wize.
Z OGNI KUPALNYCH.

O, jak świątecznie płoniesz, mój ogniu,
Wyżynny, ostatni ogniu mego stosu!
..................
........Jodłowy trzeszczy łom,
Suchy łom gromadzony zimą,
Co do lata w świątynnej drewutni
Uleżał czekając i sechł,
Sechł z tęsknoty za czyszczącym ogniem,
Za burzą niosącą grom,
Za kupalną pochodnią czerwcowego słońca,
Czekał,
Aż w bladej zieleni piołunowych wiech
Zbrużdżoną chylący skroń
Cisi wieczyście i smutni
Nadejdą poń;
Czekał i sechł.

Nie przyszli...