PYTEL: Frak miał naciągnięty! Olbrzymich zdolności człowiek, ale kto wie, czy chwilami nie.. tego...
PODOŁEK: Parasolkę miał w ręku!! Naturalnie, samo przez się — chwilami trochę tego.
PYTEL: Parasolkę miał! Hm. Ludzie nauki, Podołek, ludzie prawdziwej nauki, są zawsze — trochę — jak to mówią. Niedaleko szukając wielki Newton. Odkrył prawa ciążenia, siedząc w ogrodzie obok pewnej młodej lady i wydłubując tytoń z fajki palcem. Ale — nie własnym, Podołek — palcem tejże młodej lady, która siedziała obok. Powinniście to wiedzieć z historii.
PODOŁEK: Oczywiście, samo przez się. Newton — każdy wie.
PYTEL: Cóż teraz należy uczynić?
PODOŁEK: Musimy czekać, panie profesorze. Może wróci? Mieszkanie jest puste — pani Przetakowa wybiegła również za nim z kamaszami... Jeszcze kto co ukradnie. Musimy chyba czekać. Niech pan profesor siada...
PYTEL: Dziękuję (siada, wyjmując notes z kieszeni). Podołek, co to dziś mamy?
PODOŁEK: Piątek, panie profesorze.
PYTEL (notuje): Piątek. O której się przekonaliśmy, że rozczyn skręca płaszczyznę polaryzacji?
PODOŁEK: Była chyba jedenasta.
PYTEL: Powinniście to sobie byli zanotować dokładnie. To była ważna chwila w dziejach nauki. Bardzo ważna chwila, Podołek. (Notuje) Jedenasta przed południem. Tak. Niewiele miałem takich chwil w życiu! Siadajcie sobie. Podołek.
PODOŁEK: Dziękuję (siada). O, ktoś idzie! (Z przedpokoju głos Zambezi: „Widzi pan, że to bla-