Strona:Bruno Winawer - Roztwór Pytla.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie naszej wiedzy uznać ją za wystarczającą. Ale — ta wizyta? Cóż za wizyta? I przy tym sama pani powiada, że miał zamiar iść spać i nawet ziewnął?

PRZETAKOWA: Tak jest, panie doktorze. Ziewnął — pamiętam doskonale.

PERLMUTTER: Hipoteza Przetakowej upada. Oddala w swoim czasie wielkie usługi nauce, ale dziś posiada już znaczenie tylko historyczne. Postawmy na jej miejsce następującą hipotezę Perlmuttera. Kolega Gordon spędził tę noc na kanapie. Czy kolega Gordon posiada kanapę?

PRZETAKOWA: Ma, owszem.

PERLMUTTER: Brawo! Doskonale! — Otóż spędził tę noc na kanapie. Wstał dziś wcześniej i powziął zamiar pójścia do uniwersytetu. Ponieważ kamasze jego trzyma pani obecnie w ręku, nie mógł więc ich znaleźć. Włożył lakierki. Tu drogą skojarzeń ideowych — które w psychologii współczesnej, jak pani wiadomo, grają rolę wybitną — przypomniał mu się frak. Kolega Gordon skojarzył frak z lakierkami i ubrawszy się w takowy poszedł do instytutu. Teraz zaś wykłada najspokojniej teorię światła. (Dzwonek telefonu, przez telefon). Mieszkanie dra Gordona. Ach to wy, Podołek? Tak, Perlmutter mówi. Co? Nie ma? Słuchacze czekają?... Tam do licha. Pani Przetakowa, Gordona nie ma w instytucie. Hm... (do tel.) W mieszkaniu też go nie ma. Nie widziano go od wczoraj. Wykład należy odwołać... Co? Nie, nie wyjechał. Wyszedł z domu we fraku i nie wrócił. Wypadek? bo ja wiem. Słuchajcie, Podołek... Podołek! (odkłada słuchawkę). No, oczywiście! Telefon nie działa! Tak. Moja hipoteza również upadła!

PRZETAKOWA: Od razu przeczuwałam, że mu się coś przytrafiło. Ja znam dobrze pana doktora