Strona:Bruno Winawer - R. H. Inżynier.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szych form zboczenia psychicznego — winszuję panu. Córuś. Pamięta pan nazwisko? Córuś...
POWSINOWSKI. Bardzo mi przyjemnie. Powsinowski.
CÓRUŚ. Co?
POWSINOWSKI. Powsinowski jestem. Urzędnik z M. S. Z., Wydział paszportowy. Chwilowo na urlopie.
CÓRUŚ. Co? co? Jakto?
PISTJAN (poprawia okulary). A tak. Słusznie. To jest pan Powsinowski Rafał.
POWSINOWSKI. Benedykt, profesorze.
PISTJAN. Racja, racja. Benedykt. Nic szczególnego. Ma — jak się nazywa, „przykrótką pamięć“. Nie pamięta imion i nazwisk.
CÓRUŚ. Amnezja?
PISTJAN. Tak. Amnezja, amnezja. Powtarza wyrazy, powtarza wyrazy...
CÓRUŚ. Echolalja?
PISTJAN. Tak, tak. Przepracowanie, przepracowanie. Ale to mija — mija.
DORDOŃSKI. Słuchajno, stary... Mnie się zdaje, że i ty powtarzasz wyrazy?
PISTJAN. Ja? Cóż znowu? Zdaje ci się. Przyjdziemy i do pana, kochany panie, jak się nazywa — Cynoberman...
POWSINOWSKI. Powsinowski.
PISTJAN. A tak, tak. Właśnie. Ogromnie mi w ostatnich czasach pamięć słabnie. Do widzenia panu, do widzenia.
POWSINOWSKI (kłania się z godnością i idzie ku drzwiom, naśladując krok konika szachowego).
DORDOŃSKI. Jasiu. Patrzaj. Dlaczego on tak chodzi?